Spirala szaleństwa 5/6
Roześmiana twarz blondyna w pewnym momencie zwróciła się ku czarnym jak smoła kratom. Patrząc tam dłuższą chwilę, sprawiał wrażenie, jakby się zawiesił. Coś się zmieniło, a Hope, któremu ta zmiana nie umknęła uwadze, postanowił się odezwać.
- Mów… wyglądasz, jakbyś chciał coś powiedzieć…
Aaron powoli odwrócił się w jego stronę. Młodzieniec był zdziwiony, ujrzał słaby uśmiech i niepewność w oczach mężczyzny.
- Hope… - powiedział spokojnie, a źrenice jego rozmówcy gwałtownie się rozszerzyły. - Nie walcz… - oznajmił, gdy na jego głowie pojawiła się bladoczerwona łapa.
Nagły widok znajomej maski teatralnej za Aaronem wstrząsnął czarnowłosym. Nawet nie zdążył drgnąć, gdy mężczyzna został rzucony w ścianę po drugiej stronie klatki.
- Mów… wyglądasz, jakbyś chciał coś powiedzieć…
Aaron powoli odwrócił się w jego stronę. Młodzieniec był zdziwiony, ujrzał słaby uśmiech i niepewność w oczach mężczyzny.
- Hope… - powiedział spokojnie, a źrenice jego rozmówcy gwałtownie się rozszerzyły. - Nie walcz… - oznajmił, gdy na jego głowie pojawiła się bladoczerwona łapa.
Nagły widok znajomej maski teatralnej za Aaronem wstrząsnął czarnowłosym. Nawet nie zdążył drgnąć, gdy mężczyzna został rzucony w ścianę po drugiej stronie klatki.
Autor: Wrath
Fragmenty
- Nie jestem niepokonany, wiesz - mówi jej. W jego głosie jest pewna dojrzałość i smutek, który tak rzadko słyszy Sakura. W mgnieniu oka to zniknęło, a on znów uśmiecha się jak głupiec.
- Ale spokojnie, Sakura-chan. Gdybym potrzebował uleczenia, zawsze mam ciebie - robi ryzykowny krok i otacza ramionami jej talię, ściskając lekko.
- Tak, masz - odpowiada.
Zamiast go uderzyć, pozwala mu się przytulić.
- Ale spokojnie, Sakura-chan. Gdybym potrzebował uleczenia, zawsze mam ciebie - robi ryzykowny krok i otacza ramionami jej talię, ściskając lekko.
- Tak, masz - odpowiada.
Zamiast go uderzyć, pozwala mu się przytulić.
Autor: Uchihaseksualna
Rozdział 2
- Wejdź - zabrzmiało z drugiej strony, agresywnie. Czyli wiedział że to ja. Marek musiał mu telefonicznie donieść o "powodzeniu misji" gdy się przebierałam.
Siedzący przy biurku przysadzisty, niewysoki, łysiejący mężczyzna spojrzał z gniewem w moje oczy.
- No! I co mi masz do powiedzenia? - Zapytał w złości. Tak jak mój świętej pamięci tatuś, gdy wiedział że coś zbroiłam. Aż chciało mi się śmiać, ale się powstrzymałam. Choć całą siłą woli.
- Zależy na jaki temat szefie? - Spytałam figlarnie. Nawet mnie bawił ten niewysoki człowieczek, niezależnie od nastroju. Faktem też było że wiele mu zawdzięczam.
- Nie udawaj głupiej! Gdzie byłaś?! Co robiłaś?! Gdzie są raporty nad czym pracowałaś przez ten cały czas?! Czy zdajesz sobie sprawę z tego w jakim tkwimy bagnie?! Że potrzeba nam ludzi, a ty tak poprostu masz gdzieś swoją pracę, obowiązki! To za co ja ci do cholery pensję płacę?! - Stał, krzyczał, do tego stopnia że aż wielokrotnie się opluł.
Siedzący przy biurku przysadzisty, niewysoki, łysiejący mężczyzna spojrzał z gniewem w moje oczy.
- No! I co mi masz do powiedzenia? - Zapytał w złości. Tak jak mój świętej pamięci tatuś, gdy wiedział że coś zbroiłam. Aż chciało mi się śmiać, ale się powstrzymałam. Choć całą siłą woli.
- Zależy na jaki temat szefie? - Spytałam figlarnie. Nawet mnie bawił ten niewysoki człowieczek, niezależnie od nastroju. Faktem też było że wiele mu zawdzięczam.
- Nie udawaj głupiej! Gdzie byłaś?! Co robiłaś?! Gdzie są raporty nad czym pracowałaś przez ten cały czas?! Czy zdajesz sobie sprawę z tego w jakim tkwimy bagnie?! Że potrzeba nam ludzi, a ty tak poprostu masz gdzieś swoją pracę, obowiązki! To za co ja ci do cholery pensję płacę?! - Stał, krzyczał, do tego stopnia że aż wielokrotnie się opluł.
Autor: Katarzyna LadyFree A
Rozdział 85
– Przepraszam – zreflektował się. Rzuciła mu pytające, zdezorientowane spojrzenie. – Za to, że musiałaś czekać. My…
– Nie tłumacz mi się – przerwała zniecierpliwionym tonem. – Nie oczekuję tego. To nie jest… takie proste, Marco.
„Ciemność pozostawia ślady” – przypomniał sobie jej słowa. Z jakiegoś powodu poczuł się przez nie jeszcze bardziej nieswojo. Niemalże czuł pulsowanie blizny na piersi, jednak to nie fizyczne ślady dawały o sobie znać najbardziej.
Katerina też się zmieniła. Jeszcze nie wiedział w jakim stopniu, ale…
– Nie tłumacz mi się – przerwała zniecierpliwionym tonem. – Nie oczekuję tego. To nie jest… takie proste, Marco.
„Ciemność pozostawia ślady” – przypomniał sobie jej słowa. Z jakiegoś powodu poczuł się przez nie jeszcze bardziej nieswojo. Niemalże czuł pulsowanie blizny na piersi, jednak to nie fizyczne ślady dawały o sobie znać najbardziej.
Katerina też się zmieniła. Jeszcze nie wiedział w jakim stopniu, ale…
Autor: Nessa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz