Zanim odejdziesz
Zdawała sobie z tego sprawę, lecz nie potrafiła działać inaczej. Widziała, jak staje się osobą nijaką, wiedziała, że to prowadzi ją do samozagłady. Wewnętrzne sprzeczności własnego sumienia.
Autor: K.
Rodział #3
Zdążyła. Rozglądała się po szpitalnej kawiarni wypatrując znajomych twarzy. Był piątek i jak w co tygodniowym rytuale, powinna wypić kawę z odtłuszczonym mlekiem, razem z Ino, Temari i Karin. Z niewielkiego tłumu, ściśniętego na kawiarnianej werandzie, odnalazła charakterystyczne czerwone włosy Uzumaki.
– Znowu się spóźniłaś Haruno.
– Przecież jestem o czasie – odrzekła zdyszana, zajmując miejsce na przeciwko Karin. – Nie siedzę w kostnicy, jak ty Uzumaki, więc nie zawsze pacjenci pozwolą mi wyjść.
Autor: K.
Nagle do naszych uszu docierają jakieś krzyki. Czterech mężczyzn ubranych kompletnie na czarno, z kapturami zarzuconymi na głowy zaczyna się do nas zbliżać, mając w głębokim poważaniu biegnącą za nimi ochronę. Przechodzą przez tłum ludzi, odpychając rozemocjonowane osoby zbyt mocno. Jedna dziewczyna upada nawet na podłogę. Wbiegają po schodach, a za chwilę stoją przed nami w swej okazałości. Trzech z nich znam z poprzednich spotkań, ale stojącego na ich czele faceta widzę po raz pierwszy. Jego lodowate spojrzenie wędruje po twarzach nas wszystkich. Trochę przydługie blond kosmyki wystają zza kaptura. Czy to jest ten cały Jonathan?
— Ciebie tutaj nie zapraszałem. — Oświadcza Luke surowym tonem.
— Przepraszam, panie Hemmings. Nie chcieli się zatrzymać, a nawet przyłożyli Stevenowi. — Relacjonuje ochroniarz, za którym mnożą się następni.
— Tak się wita brata? A gdzie szampan i kobiety? — Mężczyzna jest całkowicie wyluzowany. — Pobawiłeś się nią już, ile chciałeś, bo czas nas nagli?
— Brat? Kim pobawiłeś? O co chodzi, Luke! — Kieruję zdenerwowane spojrzenie w stronę blondyna.
Autor: Lex May
Westchnęła ciężko, bo ostatnie słowa Marie napawały ją lękiem. Co, jeśli rozczarują ją jak te wypowiedziane na łożu śmierci? Póki list był zapieczętowany jakaś część jej przyjaciółki żyła. Wciąż istniały, nieodkryte przez Rose, myśli Marie. Te już ostatnie mieszczące się w kopercie rozmiaru A5. Tylko tyle zostało na całą wieczność, a wieczność stanowiła bardzo długo.
Drżącą ręką zaczęła rozrywać kopertę. Za sto lat list może być nieaktualny i tak przecież zostawiła go na rok.
Autor: Golden Eye
Ale co, jeśli, czasami nie rozumiemy czemu nam zależy? Czysto hipotetycznie- czemu zależy mi na ludziach, którzy mają mnie może nie w głębokiej dupie, ale dla jakich jestem zaledwie tłem w ich historii? Czemu poświęcam innym zbyt dużo myśli, zbyt dużo nerwów, zbyt dużo nadziei. W moim przypadku doszłam do wniosku, że chodzi o istotne poczucie bycia dla kogoś ważnym. Ale prawdą jest, że dla nikogo nie jestem tak ważna, jak oni dla mnie.
Autor: Niepoczytalna
Wyjście z szafy [ShikadaixInojin]
— Och — Kobieta zamyśliła się. — Więc jaki tego sens? Czy nie zaczynacie sobie przeszkadzać?
Pan idealny [DeiIta]
— Ochłonąłeś? — zapytał, posyłając mu łobuzerski uśmiech godny gwiazdy filmowej. Ten typ bad boya, który na końcu filmu okazuje się człowiekiem ze złotym sercem.
Autor: Sayuri7
Rozdział 35
– Czy ty jesteś pewien, że to dobry pomysł? – spytała po raz setny Sabrina, patrząc na butelkę, którą podała jej Rose.
– Tak, pijcie to już, bo nie mamy za dużo czasu. Rodzice nie będą siedzieć u Malfoya w nieskończoność.
Sabrina, Derek i Albus wypili eliksir i po chwili stali przed nimi jako Amanda, Draco i Harry.
– Rany, ale ojciec mam kiepski wzrok – sapnął młody Potter. – Nawet moje okulary nie pomagają.
– Staraj się nie wywrócić – rozkazał mu Derek głosem Malfoya. Zabrzmiało całkiem naturalnie.
– Rozpoznają nas – jęknęła Blondi, głosem zdecydowanie niepasującym do pani Weasley.
– Matka tak nie mówi – Młody poprawił krawat. – Dobra, chodźmy.
Autor: Szara Dama
Rozdział 7
Jak śmiałaś umrzeć, co? Jak śmiałaś?
Uśmiechnął się w pozbawiony wesołości sposób. Kiedyś groziła, że odbierze sobie życie. Bardzo dawno temu, gdy jeszcze zdarzało jej się miotać na prawo i lewo, i zachowywać tak, jakby była wyłącznie ofiarą. Na długo przed tym, jak dostrzegła inną drogę – tę samą, której korzyści Drake zauważył dużo wcześniej. Właśnie dlatego pod wieloma względami zastąpienie Kateriny mogło okazać się problematyczne. Nie sądził, by pierwsza lepsza osoba mogła zrozumieć, co kryło się za jego działaniami, a co dopiero zacząć je podzielać – nie tak po prostu.
Trudno. Skoro musiał zacząć od początku…
Autor: Nessa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz