środa, 5 stycznia 2022

KONKURS LITERACKI | PUBLIKACJA PRAC

Poniżej prezentujemy prace, które wzięły udział w konkursie.
Jeszcze raz serdecznie gratulujemy i dziękujemy za udział.
Szczegółowa ocena prac wraz z punktacją znajduje się w poprzedniej notce. 

Niebawem ruszy kolejna nasza akcja, czyli Rozdział 2021 roku”.
Więcej szczegółów już wkrótce. Zachęcamy do śledzenia bloga na bieżąco.

~*~

KONKURS LITERACKI II EDYCJA

I miejsce „Jesieniara” - Sayuri7

Pumpkin spice latte jest błogością. Łyk ciepłej kawy pieści jej kubki smakowe. Dobrze wie, że to tylko syrop cukrowy z ekstraktami (prawdopodobnie o podejrzanym składzie), podwójny szot espresso i posypka z przypraw, której główną bazą jest słodzik (napis reklamowy “teraz z mniejszą ilością cukru!” daje do myślenia, zna marketingowe sztuczki), ale kocha to. Tak samo jak całą otoczkę, która towarzyszy jesieni. Uwielbiam ten okres, który zazwyczaj zaczyna się późnym październikiem, gdy liście zmieniają kolory w bajeczne odcienie czerwieni i żółci. Szare, deszczowe niebo przyjemnie kontrastuje z radosnymi barwami drzew, przechodzącymi w hibernację. Może otulić się we własnoręcznie wydziergany, wełniany szalik. Ściegi są miejscami połączone nierówno, niedbale. Nie we wszystkim trzeba być ekspertem, myśli.

Z radością ludzkiego dziecka podziwia sztuczne pajęczyny w oknach, plastikowe szkielety i świeczki, nawet te z ledami zamiast tradycyjnego płomienia. Chociaż pozostaje to poza wzrokiem śmiertelników, to granica między ich światami się zaciera, a magia mruczy w jej ciele niczym zadowolony kot, że nie musi być tłumiona na każdym kroku.

Nawet wiedźma może być jesieniarą.

Ubiera swój kapelusz z dużym rondem (nie ma szpiczastej końcówki, to dwudziesty pierwszy wiek, nawet wiedźmy umieją w modę), obwieszony liśćmi klonu i owocami jarzębiny. Ludzie biorą ją za instagramerkę, a nie nawiedzoną dziwaczkę. Nikt nie musi wiedzieć, że czerwone kuleczki odstraszają wszelkie negatywne wpływy i chronią jej umysł przed czynnikami z zewnątrz. Nie ma na myśli jakiś podstępnych zaklęć, wojny skończyły się wieki temu, ale zwykli ludzie także potrafią źle na nich wpłynąć. Wampiry energetyczne lub depresyjne myśli otoczenia mogą zaburzyć przepływ magii nawet doświadczonej wiedźmy.

Uwielbia, kiedy prości ludzie sięgają po czary. Chociażby takie niegroźne, niemal pospolite w nowym, postępowym świecie, jak karty tarota. Raz usiadła przy kolorowej dziewczynie, z różowymi włosami i fioletowymi kontaktami, prosząc o wróżbę. Etui jej smartfona było w szare koty pusheen, które trzymały wydrążone dynie z mrocznymi uśmiechami. Uznała to za urocze. Kiedy młoda kobieta poprosiła o przełożenie talii, zaczarowała karty. Powstała z tego historia pełna złych omenów i niebezpieczeństw na jej drodze. Kolorowe oczy rozmówczyni patrzyły na nią przepraszająco, niemal z trwogą, dlatego nie naigrywała się z niej długo. Kiedy nie patrzyła, zamieniła ostatnią kartę (jeszcze nie odwróconą) na Słońce, zwiastujące pomyślność i przychylny los. Widziała jak twarz dziewczyny zmienia się, magicznie wstępuje na nią wyraz ulgi.

Kochając wszystkie te drobnostki, od zbyt drogiej kawy w Starbucksie do wydrążonych dyń na ulicach, z całą pewnością umie wybrać najcudowniejszy moment – Halloween. Chociaż przesilenie jesienne to nie tylko przyjemność a i obowiązki, jest jedyne w swoim rodzaju.

Wypija końcówkę pumpkin spice latte duszkiem. Jej gardło piecze od gorąca i niemożliwie słodkiego syropu, który osiadł na dnie papierowo-plastikowego kubka jednorazowego. Oblizuje wargi, czując na nich smak cynamonu i imbiru. Patrzy na imię, wypisane na białej powierzchni. Małgorzata – mówią czarne, odręczne litery. Musiała tak się nazwać, uwielbia Bułhakowa. Nawet tutaj, w niegroźnym świecie śmiertelników, nie jest naiwną dziewczynką. Nie urodziła się wczoraj. Znajomość imienia to władza, nie tylko w przypadku demonów i chowańców. Mimo dekad i wieków, które prześlizgują się między jej palcami, zawsze będzie pamiętać przestrogę nauczycielki. Matki, z którą nie łączyła jej ani jedna kropla krwi. Magia poznania jest tą najsilniejszą. Twoje imię to twoja moc.

Wstaje od stolika w tętniącej życiem kawiarni. Pusty pojemnik ląduje w koszu przy ladzie. Do skarbonki z napiwkami, poza pięciozłotówką, wrzuca nasiono gorczycy natchnięte jej magią. Mały symbol zapewniający pomyślność finansową i przyciągający pieniądze na pewno nie zaszkodzi. Bariści za ladą nawet nie zauważają jej postaci, zajęci zamówieniami uwijają się w popłochu.

Praca największe bogactwo, recytuje w myślach stare porzekadło, które kiedyś, jeśli wierzyć przekładom, było zaklęciem wynagradzającym ludzi oddanych sprawie.

Dzwonek nad drzwiami cicho ogłasza odejście klienta. Za plecami słyszy wesołego Halloween, wypowiedziane przez jednego z kelnerów. Macha mu w odpowiedzi, nieco zbyt energetycznie i wesoło jak na zwykłe pożegnanie. Nic nie może na to poradzić, adrenalina bulgocze w jej żyłach razem z drżącą magią. Do północy zostało mniej niż cztery godziny. Wtula się w wełniany, zielony szalik, idąc rozświetloną latarniami ulicą. Wiatr wplątuje palce w jej czarne włosy, magia natury przyjemnie szepcze do ucha.

Pod nosem nuci starą melodię. Pochodziła od wędrownego cygańskiego orszaku na węgierskich ziemiach. Poznała ją, kiedy podróżowała razem ze swoimi siostrami, zanim osiadła na stałe w jednym miejscu. Kiedyś myślała, żeby nauczyć grać się na gitarze lub pianinie, żeby móc usłyszeć ukochaną pieśń ponownie, ale nie lubiła się z instrumentami. Używanie do tego magii wydawało się oszustwem. Wiedziała, że nie czerpałaby z tego satysfakcji.

Nie może już się doczekać sabatu i rytuału, który po raz kolejny odnowi ich połączenie z Matką Naturą. Policzki mrowią od zimna i rumieńca zniecierpliwienia.

To niemal jak kolejne narodziny.

 

II miejsce  „Dyskoteka dla wiedźm” - Golden Eye

“Dyskoteka dla wiedźm”

 

- Powinnaś pójść ze mną na tę domówkę - jęknęła po raz kolejny tego dnia Daria. - Jest Halloween! Nie możesz siedzieć cały dzień w domu.

- O ile dobrze pamiętam, w Polsce obchodzimy Święto Zmarłych.

Daria wywróciła oczami i westchnęła głośno.

- O ile dobrze pamiętam, jesteś na studiach. Nie powinnaś odmawiać imprezy.

- Nigdzie nie idę - powtórzyła Magda.

Cierpliwie czekała, aż Daria wyjdzie z jej pokoju, rzuci oschłe “baw się dobrze” i opuści ich wspólne mieszkanie. Czuła nieprzyjemne wyrzuty sumienia z powodu okłamania przyjaciółki. Tak naprawdę nie zamierzała zostać tego wieczoru w domu.

Tydzień wcześniej do Magdy przyszedł list, który zaraz po przeczytaniu ukryła między książkami do anatomii, by mieć pewność, że współlokatorka go nie znajdzie. Teraz wyjęła go, chcąc kolejny raz przeczytać jego treść.

 

Zaproszenie

Mamy zaszczyt zaprosić panią Magdalenę Konecką na niepowtarzalną Dyskotekę dla wiedźm. Przyjdź i dołącz do nas, wstęp jedynie 31 października 2021 (Halloween).

Zacznij magiczną przygodę na Cmentarzu Świętej Rodziny.

Nie może Cię zabraknąć!

Sabat Czarownic

Niżej dopisano ręcznie:

Dowiedz się, co stało się z twoją babcią i dlaczego tak często wspominała o przeznaczeniu.

 

Magda na pewno nie skorzystałaby z zaproszenia, gdyby nie wspomnienie o babci, która zmarła przed rokiem. Skąd autorzy listu mogli wiedzieć o jej obsesji na punkcie celu egzystencji każdego człowieka? Dziewczyna wiedziała, że niebezpiecznie jest błąkać się samej po nocy, nie zdradzając nikomu swoich planów. Jednocześnie pokusa poznania prawdy o swojej niezwykle dziwnej przodkini była zbyt silna.

Konecka poczekała, aż jej przyjaciółka potwierdzi, że dotarła na imprezę, po czym założyła płaszcz i również wyszła z mieszkania.

Wieczór był wyjątkowo ciepły, choć słońce zaszło wiele godzin temu. Magda ruszyła na miejsce piechotą, zastanawiając się, jaki wariat rozpoczyna dyskoteki na cmentarzu. Na cmentarzu, na Boga! Jeśli jednak miała na ten wieczór jakiś plan, to składał się od nie zadawania pytań.

- Mam nadzieję, że dziś do ciebie nie dołączę, babciu - mruknęła mijając grupę pijanych mężczyzn przebranych za bohaterów komiksów.

Magda tęskniła za starszą kobietą, chociaż miała do niej trochę żalu. Zeszłego lata dziewczyna wracała do domu samochodem, jechała przez las, gdy nagle babcia zadzwoniła krzycząc do niej: “Hamuj! Hamuj!”. Podświadomie wykonała ten niespodziewany rozkaz, by po chwili na jej drodze pojawił się ogromny jeleń.

Wiedziała, że gdyby nie ostrzeżenie babci, nie przeżyłaby wypadku. Skąd jednak mogła wiedzieć o zwierzęciu czającym się między drzewami, skoro nie było jej w samochodzie?

Magda ją oczywiście o to pytała, nawet nie raz, ale za każdym razem starsza pani zbywała ją odpowiedzią: “- Dowiesz się w swoim czasie.” lub “Dzwoniłam do ciebie? Nie, nie przypominam sobie…”.

Jak można się domyślić, swój czas nie nadszedł, za to koniec życia pani Wandy owszem. Co gorsza, od tamtego momentu to Magda zaczęła miewać osobliwe, prorocze sny. Rozważała zgłoszenie się do lekarza czy szeptuna, brała pod uwagę każdą pomoc, gdy pocztą przyszło zaproszenie. Miała nadzieję, że tego wieczora dowie się czegoś więcej.

Z tych powodów znalazła się przed bramą ciemnego cmentarza. Kosze przepełnione były starymi zniczami i stroikami, następnego dnia nekropolia miała zabłysnąć milionem świec. Jednak tego wieczora dziewczyna błądziła w mroku, nie wiedząc, kogo szukać. Okolica zdawała się być kompletnie opuszczona, a przecież to tu miała odbyć się dyskoteka…

Zrezygnowana Magda miała już zawrócić do mieszkania, gdy nagle za plecami usłyszała szept:

- Hej.

Obróciła się i zamarła, powstrzymując krzyk. W cieniu najbliższego drzewa krył się mężczyzna w czarnej pelerynie i masce przypominającej te, noszone podczas epidemii dżumy. Postać ruchem ręki kazała jej iż za sobą. Konecka modląc się w duchu, ruszyła za nim, cudem opanowując chęć ucieczki.

W końcu mężczyzna zatrzymał się przed starą kryptą i odwrócił przodem do Magdy. Nie odzywał się ani nie wykonywał żadnych innych ruchów, dlatego postanowiła pierwsza przerwać ciszę.

- Ja… Dostałam takie zaproszenie…

Wyciągnęła w jego stronę kopertę, ale tylko na nią zerknął, po czym pchnął drzwi do krypty. Otworzyły się z głośnym skrzypnięciem.

- Miłej zabawy - powiedział wskazując przejście.

Dziewczyna wypuściła nieświadomie wstrzymywany oddech, lecz nie pozwoliła sobie na strach. Za daleko zaszła, by teraz odpuścić. Uniosła głowę wysoką i nie patrząc na strażnika, przekroczyła próg grobu.

Potem była już tylko ciemność.

 

III miejsce Noc Halloween - Sayuri


Noc Halloween



Czekała cierpliwie. Wiedziała, że jest niewidoczna. W końcu było ciemno, a latarnie w parku dawały dość słabe światło, ledwo oświetlające alejki. Obserwowała jak jej ofiary zbliżały się powoli, wesoło ze sobą rozmawiając. Gdy byli już niedaleko jej kryjówki, wyskoczyła nagle na ścieżkę z głośnym okrzykiem: „Buuu!”. Dzieciaki pisnęły wystraszone, a z ich plastikowych wiaderek wysypały się cukierki, po czym zaczęły uciekać. Dziewczyna popatrzyła za nimi śmiejąc się głośno. Uwielbiała to robić. A szczególnie lubiła moment, gdy uciekają krzycząc dookoła. Podeszła, by pozbierać upuszczone cukierki. Od razu zorientowała się, że były wśród nich jej ulubione karmelki ze słodką czekoladą w środku. Po za tym było parę żelków i miętusów. Czarownica uśmiechnęła się do siebie. Zabawa dopiero zaczęła się rozkręcać. W końcu długo czekała na tę noc i miała zamiar spożytkować ją do ostatniej minuty. Zadowolona usiadła na ławce i zdjęła z twarzy maskę, którą specjalnie założyła, aby straszyć dzieciaki. Odwinęła jeden cukierek i wsadziła go do ust. Rozsiadła się wygodniej i rozkoszowała cudownym smakiem słodkości.

W pewnym momencie usłyszała cichy odgłos końskich kopyt na trawie.

- Widzę, że dobrze się bawisz – Rozległ się niski, upiorny głos.

Uśmiechnęła się i odwróciła.

- A jak.

Do ławki zbliżył się czarny, ogromy rumak o zielonych ślepiach i płonących kopytach. Jeździec, ubrany w strój żołnierza z minionej epoki, zatrzymał się, a głowa trzymana w ręku wyszczerzyła się szeroko. Czarownica popatrzyła z fascynacją na szyję mężczyzny, z której ulatywał niebieski płomień. Nie bała się go. Przeciwnie. Zawsze wyglądał imponująco i ciekawie, wszędzie gdzie tylko się pojawiał. Wstała z ławki i podeszła bliżej. Jeździec podał jej dłoń, a ona wskoczyła zgrabnie na konia, chowając cukierki do kieszeni spódnicy.

- Gotowa na zabawę? - Powiedział do niej.

- No jasne. Pośpieszmy się, inaczej przegapimy najlepsze atrakcje – Odparła dziewczyna, obejmując go mocno za plecami, aby nie spaść.

Po chwili ruszyli szybko przed siebie skrywając się w cieniu drzew. Jako że w parku nie było zbyt wielu ludzi, spokojnie galopowali niezauważeni przez nikogo. Zresztą i tak zapobiegawczo dziewczyna otoczyła ich czarem maskującym. Choć z wielką chęcią zobaczyłaby przerażone twarze przypadkowych przechodniów. Ale w tej chwili nie to było ich celem.

Gdy po krótkim czasie opuścili małe miasteczko, jechali dalej mijając liczne pola i sady owocowe. Noc była pogodna, więc dodatkowo drogę oświetlał im księżyc, który jak na życzenie dopasowując się do klimatu, był dziś w pełni.

W końcu dotarli na miejsce. Zarówno czarownica jak i jej towarzysz zadarli oczy przypatrując się wielkiemu zamczysku, stojącemu na wzgórzu przed nimi. A budowla była imponująca. Strzeliste wieżyczki zdawały się sięgać aż po same chmury, a gargulce przyczajone pod murami, wyglądały jakby obserwowały każdego podróżnika, który zbliżył się do zamku.

Jeździec zatrzymał się i zeskoczył z konia. To samo zrobiła dziewczyna i skierowali się do wejścia na zamek. Razem z nimi szedł tłumek innych gości zmierzających na zabawę. A były to istoty wszelkiej rasy, maści i gatunku. Od zwykłych magów i wiedźm po wilkołaki, wampiry czy duchy. Gdy weszli do środka, natychmiast zostali otoczeni przez głośną muzykę graną przez orkiestrę oraz mnóstwem dekoracji, kolorowych świateł i wesołych śmiechów gości. Czarownica uśmiechnęła się szeroko. Uwielbiała te imprezy, szczególnie z okazji Halloween. Dullahan, który szedł obok niej, skłonił się nisko.

- No to udanej zabawy, panienko. Szalej aż do rana.

- Taki mam zamiar - Odparła – A ty nie strać głowy, gdy będziesz hasał po parkiecie.

Dullahan roześmiał się i oddalił wmieszając się w tłum innych istot. Czarownica rozejrzała się po sali zastanawiając się od czego zacząć i wyjęła z kieszeni kolejny cukierek zdobyty w parku.

- Sabrina!

Usłyszała nagle i odwróciła się. Tym razem podszedł do niej chłopak w stroju szkieleta, uśmiechając się wesoło. Sabrina uradowała się na jego widok. Wiedziała, że jej najlepszy przyjaciel też będzie na zabawie. Ten popatrzył uważnie na nią i dostrzegł wypchaną kieszeń spódnicy.

- Znowu byłaś w miasteczku polować na słodycze?

Dziewczyna wyszczerzyła się.

- Nie mogę się oprzeć, to już tradycja. Polecam.

Chłopak zaśmiał się otwarcie.

- Nie wątpię. Chcesz potańczyć?

- Czemu nie?

Podała mu dłoń i skierowali się na środek sali. Oddając się w pełni atmosferze zabawy, zaczęli tańczyć do wesołych rytmów muzyki. Jednocześnie przyjaciele śmiali się cały czas do siebie i żartowali, nie przejmując się tym, że tak naprawdę oby dwoje niezbyt umiało tańczyć.

Długo wirowali po parkiecie, aż w końcu zgodnie postanowili nieco odpocząć. Trzymając się cały czas za ręce, oddalili się od tłumu gości. Sabrina dała się poprowadzić przyjacielowi na balkon, skryty za półprzeźroczystą zasłonką. Stanęli twarzą do siebie, spoglądając sobie w oczy.

- Sabrina.

- Tak, Will?

- Pięknie dziś wyglądasz.

Sabrina zaśmiała się.

- Co ty tak nagle?

Will uśmiechnął się.

- Bo to prawda. Niecierpliwiłem się, aby ciebie zobaczyć.

Dziewczyna zarumieniła się lekko i jednocześnie pomyślała sobie, że pierwszy raz widzi, by Will

tak się zachowywał. Za to ten zbliżył bardziej do niej twarz, cały czas patrząc jej w oczy, na co Sabrina zrobiła to samo. W końcu pocałował ją delikatnie w usta. Sabrina zamknęła oczy i poczuła,

że rumieni się jeszcze bardziej, i ścisnęła jego dłonie. Ciepły, nocny wiatr powiał jej fioletowymi

włosami, a odgłosy zabawy ledwo już do niej docierały.

Tak, uwielbiała tę noc. Noc Halloween.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz